czwartek, 29 października 2015

wyścig

To co nazwano w artykule powszechna niska "jakością pracy" jest tylko jedna z wielu konsekwencji oparcia rozwoju gospodarki na "taniosci", a nie na "jakosci". Jest tak, że jak giełda nowojorski decyduje o cenach światowych, tak polski rynek zamówień publicznych, największy i upubliczniony, ma wielki wpływ na ceny usług i towarów w polskiej gospodarce. Od lat podstawowym kryterium przetargowym jest cena. Pozyskaniu zlecenia towarzyszy brutalny wyścig cenowy. Stymulowany dodatkowo potrzeba zdobycia w okresie trzech lat pozytywnej referencji. Firma ich pozbawiona znika z rynku, czasem, aby ją jednak zdobyć stosuje dumping. Konsekwencją tego jest to, że realizując trudne i odpowiedzialne zadania firmy nie zarabiają, a lata trwania w systemie pozbawiaja oszczędności właścicieli i uniemożliwiają inwestycje. Często ich właściciele, aby przetrwać, godzą się na absurdalna sytuację płacenia pracownikom więcej niż sami zarabiają. Niestety i tak place pracownicze są niskie, a młodych, wykształconych ludzi wręcz uragajaco niskie. Administracyjne podwyższenie najniższych pensji od któregoś tam pierwszego tylko pogorszy sytuację, bo przedsiębiorcy nie będą mieli skąd tych pieniędzy wziąść i znowu zaczną stosować sztuczki różne. Bez zmiany systemu i pogrzebania rujnujacej jak widac gospodarke i społeczeństwo "taniosci" niczego nie uda się poprawic. Przekręty były i będą i nic na to nie poradzimy. Mnie chodzi o tego potwora gorszego niż CBA, a powstałego z tych samych pobudek co ta szacowna instytucja. Konkurencyjność, przy nie narażeniu się prokuratorowi. Ten do ceny się nie przyczepi i tak zwany zamawiający ma problem z głowy. System ustawia go na tak silnej pozycji, że od umowy począwszy, a na nieuzasadnionych dodatkowych zadaniach wciskanych wykonawcy skończywszy, może bezkarnie doic przedsiębiorcę. System ustawiony jest dodatkowo tak, że ochrona prawna tego drugiego jest iluzoryczna. Przewleklosc prowadzenia spraw, niepewność wyroku i koszty zastępstwa prawnego zestawione w porównaniu do kar kontaktowych, są przyczyną, że przedsiębiorcy w zdecydowanej liczbie godzą się na nieprzewidywalna w ofercie dodatkowa pracę. Jezyczkiem uwagi może być jeszcze fakt, że w traktacie akcesyjnym przystąpienia do UE nasze państwo zobowiązalo się wprowadzić ubezpieczenie od obsługi prawnej. Wyrownywaloby ono choć w drobnym aspekcie siły przedsiębiorcy w starciu z etatowymi prawnikami instytucji państwowych. Ubezpieczenia jak nie było tak nie ma. Podobno zajmujemy jedno z ostatnich miejsc pod względem wprowadzania dyrektyw unijnych. Twoje nawiązanie do mentalności PRL'u jest bardzo trafne. Dla większości rządzących, którzy w życiu nie wystawili żadnej faktury, przedsiębiorca jest ciągle prywaciazem-kulakiem, od którego spod poduszki zawsze coś wyciągnąć można. Homosovieticus wiecznie zywy!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz